Ja też muszę!
Dzisiejszy dzień był cudowny, ze szczęścia chce mi się płakać... z wdzięczności za te chwile, za tych CUDownych ludzi, za pasję, za zrozumienie, za odmienność i podobieństwo!
Słucham Twojej piosenki i jeszcze bardziej chce się żyć, mimo iż ten weekend mnie przeraża, nowy semestr, nowe postanowienia, nowe obowiązki, nowy odcinek do pokonania na drodze do zawodu....
Dzisiaj dzięki R. odbyłam podróż na gapę do wnętrza siebie... zaczęłam od początku...
obrazek z piesem i stół... jaki miała Babcia K., Sąsiadka, mieszkająca drzwi obok... stół, przy którym jadłam niezapomniane ziemniaki, rozbijałam głowę, robiłam pierwsze kulinarne kroki...
Wczoraj z szafki wypadło mi jej zdjęcie... Przypadek?
Na pewno... Starannie zaplanowany!
I wiesz co? Masz rację!
Zasady nie są przejawem "staroświeckości" a świętości!
i... życie o którym PP napisałeś(w zdaniu o zmianie poglądów) zdefiniowałabym raczej jako doświadczenia.
Patrzę na zegarek, który zatrzymał czas na prawym nadgarstku firmy "bajnowak".
Tak... to był dobry czas!
piątek, 19 lutego 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz