czwartek, 31 maja 2012

o!

pp,


Dzisiaj jak co roku o tej porze zuepłnie niechcący wielkie refleksyjne podsumowanie. Nawet w piwie nie udało się go utopić. Kanapka z pomidorem też nie pomogła. I niby cieszyć się powinnam a jakoś jak zwykle smutno...
i jutro nie zaśpiewasz Rynkowskiego, chociaż pewnie będziesz pamiętał, że to już.
Brakuje mi Ciebie. Nawet nie Twojej obecności, nie tęsknie za Tobą, nigdy nie mieliśmy się na codzień i do tego już przywykłam, ale... najbardziej mi brakuje mozliwości złapania za telefon, wybrania 3. nr w książce (który tak długo nie był używany, że aż uciekł z mojej pamięci) i czekania na Twój głos po drugiej stronie... na możliwośc wypłakania się bez tłumaczenia albo śmiania, jak po jakiejś dziwnej substancji...
a jutro? chciałabym Cię chociaż usłyszeć...


Twoje jeszcze młode i piękne
mm

piątek, 4 maja 2012

niby nic.

pp,

Dzisiaj w drodze do sklepu, zobaczyłam, że Jej ukochane konwalie zakwitły w ogródku,
z którego je zawsze dla Niej kradłam...
I niby wszystko jakby bez zmian...
konwalie zakwitły o tej samej porze co zawsze,
słońce od tamtego dnia wschodzi, zachodzi...
czasem deszcz popada zostawijąc niezmiennie cudny zapach kurzu,
nawet stokrotki cicho piją wode z kieliszka na wódkę...
I niby nie zmieniło się nic...
Tylko, że nic już nie będzie jak dawniej...

mm