wtorek, 27 lipca 2010

refleksyjnie

"Na zawsze i na wieczność, uczyńmy z życia święto,
By będąc tu przez chwilę, wszystko zapamiętać."



Od ponad tygodnia powyższy fragment dźwięczy mi w głowie.
PP i Ty czytelniku, zwróć uwagę jak rzadko mówimy o tym, że coś dzieje się ostatni raz. Znacznie większą wagę przywiązujemy do pierwszego razu, pierwszy dzień w szkole, pierwsza komunia, pierwszy mleczny ząb, pierwszy stały, pierwszy sex…
A co z ostatnim razem?
W większości przypadków nie możemy go przewidzieć, ale o nim nawet nie myślimy.
Przecież kiedyś po raz ostatni powiem, że Cię kocham, umieszczę ostatnią notkę, ostatni raz przytulę… Ale także zrobię mnóstwo innych rzeczy, które niekoniecznie będą towarzyszyć odejściu a zmianie…

Chyba się starzeje…
Ostatnio często wspominam, rozpamiętuję… oglądałam kilka dni temu stare zdjęcia, ze 100dniówki, z wizyt u Ciebie… kiedyś, zupełnie nieświadomie pojechałam do Ciebie ostatni raz z Młodą…

Gdybyśmy lepiej korzystali z teraźniejszości, myślisz, że niektórych spraw, było by mniej żal?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz